Irracjonalne
lęki towarzyszą mi praktycznie codziennie. Każdy je ma. To te
głupie myśli i natręctwa, które wywołują strach i dziwny
niepokój.
Boję
się, że zdarzy mi się jakiś wypadek, na przykład samochodowy, a
ja będę nieogolona albo będę mieć niedopasowaną bieliznę i
wszyscy to zobaczą. Przeraża mnie myśl, że ratownicy/lekarze
zwrócą na to uwagę.
Albo,
że umrę nieogolona i pracownicy kostnicy będą się ze mnie śmiać,
a patolodzy sądowi obgadywać.
Boję
się, że przez wyciek gazu albo dwutlenku węgla umrę we śnie. A
nie lubię mieć w nocy otwartych okien.
Irytują
mnie otwarte drzwi w pomieszczeniach. Szczególnie w nocy. W nocy
drzwi od pokoju muszą być zamknięte. A te wejściowe już w ogóle.
Najlepiej na wszystkie zamki. Bo boję się włamania albo napadu.
Ale
zamykanie się na wszystkie spusty wzmaga mój strach przed tym, że
w razie pożaru, ratownikom nie uda się mnie na czas uratować, bo
tak się zabarykadowałam.
Myśl
o pożarze wywołuje też lęk dlatego, bo nie wiem, czy dałabym
radę wynieść wszystkie cenne dla mnie rzeczy. I przeżyć.
Boję się, że zostanę wciągnięta i zmasakrowana przez ruchome schody.
Boję się, że będąc w jakimś dużym i pełnym ludzi pomieszczeniu, na przykład parkingu podziemnym, sufit nagle zacznie się walić, a ja nie będę miała nawet możliwości ucieczki.
Boję się, że idąc ulicą, zostanę zaatakowana przez nożownika. W Toruniu już były takie przypadki.
Ale nie boję się żyć. Czy to nie irracjonalne?
Boję się, że zostanę wciągnięta i zmasakrowana przez ruchome schody.
Boję się, że będąc w jakimś dużym i pełnym ludzi pomieszczeniu, na przykład parkingu podziemnym, sufit nagle zacznie się walić, a ja nie będę miała nawet możliwości ucieczki.
Boję się, że idąc ulicą, zostanę zaatakowana przez nożownika. W Toruniu już były takie przypadki.
Ale nie boję się żyć. Czy to nie irracjonalne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz