środa, 29 listopada 2017

HABADZIBADŁO

Siedzimy w sali, czekając na prowadzącego. On zawsze każe nam wejść do środka, żebyśmy nie uciekły po piętnastu minutach. To te śmieszne zajęcia z długą nazwą, której nigdy nie pamiętam. Z nudów ozdabiam zeszyt jednym słowem - Habadzibadło. Koleżanka obok przysuwa się bliżej, patrzy i marszczy czoło.
- Co to jest?
- Jak to co? Najlepsza poznańska piekarnia, jaką znam. Piekarnia Zbigniewa Habadzibadło. Rok założenia 1924. Bułki, drożdżówki, pieczywo i chałki, a wszystko w cenach, że nic tylko kroić i smarować!
Czuję się jak Benedylberd. Tylko nie mam chleba, który mogłabym trzymać, więc dla efektu podnoszę zeszyt. Myślę, że też jest klawo.
- Piekarnia Zbigniewa Habadzibadło. Poznań, ulica Marka Pola 12! Druga klatka od podwórka! I czynna w weekendy!
W głowie już słyszę piosenkę, a koleżanka patrzy na mnie z politowaniem i rozbawieniem. Szalenie ciekawe połączenie.
- Już rozumiem dlaczego jesteś singielką.
Życie, jak Ty mnie rozpieszczasz! Przyznajmy, że tym razem sama się jednak prosiłam.


wtorek, 28 listopada 2017

Kluski

Chciałabym teraz serdecznie podziękować Darwinom za to, że dzięki nim potrafię znaleźć odpowiedź na każde trudne pytanie.
Nowe studia, nowa praca, nowe koleżanki, nowe okazje do pogaduszek. A jak pogaduszki, to wiadomo, że w końcu zacznie się ten temat. Temat facetów. I ja wiem, co wkrótce nastąpi. To jest trochę tak jak z jedzeniem żelek. Niby wiesz, że w końcu się skończą, ale gdy to się dzieje, to i tak jest zaskoczenie. I identycznie jest ze mną, kiedy pada to pytanie:
- Ann, a Ty dlaczego jesteś singielką?
Zapada cisza. Kilka par oczu wpatruje się we mnie z wyczekiwaniem.
A ja mówię najbardziej logiczną rzecz, jaka przychodzi mi do głowy.
- Bo jestem jak kluski.
- ..?
- Jestem dobra samotnie.


Bezludna Wyspa

Oglądałam kiedyś przecudną dramę "Angel Eyes." Główna bohaterka w pewnym momencie, chcąc uciec od rzeczywistości, problemów i swojego ukochanego, z którym jak sądziła, nie może być, wyjechała na wyspę, gdzie jako wolontariusz pomagała potrzebującym i chorym.
Przyjaciółka powiedziała mi potem, że jestem taka sama. Że gdy mam problem, z którym nie potrafię sobie poradzić, gdy w moim życiu coś się sypie, uciekam. Uciekam na bezludną wyspę. Metaforycznie oczywiście. Zamykam się w sobie i nikogo do siebie nie dopuszczam, wręcz odcinam się od ludzi. Uświadomiła mnie w tym kilka lat temu. Od tamtej pory zwracam na to uwagę.
Robię to za każdym razem, gdy rzeczywiście dzieje się coś niedobrego. Czasem moja bezludna wyspa przybiera pewną formę. Kiedyś był to pewien zespół, w który razem z przyjaciółką uciekłyśmy. Zatraciłyśmy się w muzyce i jej twórcach, wykreowałyśmy swoją własną, bezpieczną rzeczywistość. Nikt nie mógł nas tam skrzywdzić. Nieważne co się działo w naszym życiu; problemy w szkole, czy w domu. To nie miało dla nas znaczenia. Bo zawsze miałyśmy słuchawki. Słuchałyśmy muzyki, oglądałyśmy zdjęcia i gify, tworzyłyśmy historie. To było jak narkotyk.
Ale to odeszło. Bezpowrotnie. I została szara, bolesna rzeczywistość.
Kilkakrotnie uciekałam w książki i seriale. To bardzo popularne. Na pewno nie tylko ja to robię. Łóżko, laptop, herbata. Miły zestaw.
Ostatnio uciekłam w G.F. Darwin. Mimo że jestem fanką ich twórczości już od kilku lat, to od miesiąca, od czasu mojego ostatniego upadku zaczęłam odnajdywać w nich pocieszenie. Jak głupio to nie zabrzmi, ich filmy są moją terapią, moją deską ratunku, moją jedyną nadzieją. Dialogi, które znam na pamięć wywołują na mojej twarzy uśmiech, kiedy zmęczona chodzę z tacą pełną naczyń albo siedzę na dłużących się zajęciach. Pomagają mi. Trudno wyjaśnić w jaki sposób. Dla mnie nie ma to znaczenia. Ważne, że w ostatnim miesiącu ani razu nie upadłam. W zamian za to ćwiczę, pracuję, studiuję, uczę się. I tak jakoś leci. Ostatnio nawet udało mi się poznać chłopaków, co było moim celem. Więc teraz muszę znaleźć nowy. Tylko jaki?
Muszę odkryć nową wyspę.



poniedziałek, 27 listopada 2017

The last one



Myśli, których nie potrafię ubrać w słowa
Choć wciąż próbuję od nowa
Słowa, których nie potrafię wypowiedzieć
Więc muszę obok cicho siedzieć
Tak bardzo chciałabym z Tobą rozmawiać
I dawać Ci się poznawać
Chodzić razem na spacery
A czasem na rowery
Lub do kina na premiery

Gdybym tylko była odważniejsza
I Twojego spojrzenia pewniejsza
Zostanę jednak w tyle samotnie
Nikt nie upomni się tu o mnie
Pożegnaliśmy się czule
Smutno nie jest mi w ogóle
Niewypowiedziane słowa zabiorę ze sobą
Nie przejmuję się już Tobą
Może napiszę Ci je w liście
Lecz nie wręczę go osobiście

niedziela, 26 listopada 2017

Can you?

Idąc ulicą mijam zakochane pary
Moja dłoń zwisa wtedy luźno
I nie ma przy mnie nikogo, kto by ją chwycił
Za uśmiechem skrywam swą samotność
Widzę szczęście, które nie należy do nas

Kroczę całkiem całkiem sama
Może i Ty jesteś teraz taki sam sam
Gdzieś tam tam
Gdzie nie mogę Cię dotknąć

Ulepiłam sobie mężczyznę z poduszek
Nocą jego skóra wchłania moje łzy
Chciałabym, żeby pachniał Tobą

Nie mam prawa, by tęsknić
Tęsknię bezustannie

Czy możesz zabrać te uczucia?

sobota, 25 listopada 2017

Po cichu...

Głupi ten, co kocha Biedny ten, co tego nie potrafi Można nazwać mnie dziś głupią Nie wyprę się swej słabości Dłoń, która nigdy nie dotknie mojej Oczy, które nigdy nie spojrzą na mnie Ramiona, które nigdy mnie nie obejmą I Ty, który nigdy nie będziesz mój Stoję przed Tobą bezradna Czy widzisz jak drżę? Czy wiesz, że teraz gram? Oby nie zdradziły mnie me nieposłuszne oczy Lecz Ty i tak niczego nie dostrzegasz Spoglądasz dziś na kogoś innego I jesteś za daleko A moje serce nie ma odwagi, by Cię dosięgnąć Więc tylko patrzę na Ciebie ukradkiem Łzy usilnie powstrzymuję i uśmiecham się żałośnie Wiedząc, że nie ma nic, co mogłabym zrobić Postanawiam kochać Cię po cichu...