środa, 4 lipca 2018

MINNESOTA NICE

Przed wyjazdem do Minnesoty, stan ten kojarzył mi się z zimnem i deszczem. Myśli te były uzasadnione, w końcu Minnesota leży na północy, przy granicy z Kanadą. Skoro w Waszyngtonie tak jest, to tam musiało być podobnie, prawda? Wszyscy zresztą tak mi mówili. I w połowie mieliśmy rację. W Minnesocie faktycznie jest zimno, ale tylko w zimę.
Kiedy tam przyjechałam, byłam w szczerym szoku, bo zaskoczył mnie upał. Upał większy, niż kiedykolwiek w Polsce. I upał ten panował tam praktycznie całe lato. Na palcach jednej ręki mogę wymienić deszczowe dni. Fakt, było ich niewiele, ale jak już padało, to trzeba przyznać, że konkretnie.
Jaka jest Minnesota? Zielona i bardzo zadbana.
Samo Minneapolis bardzo często porównywane jest do Nowego Jorku. Miasto jest czyste, schludne i nowoczesne, a przechadzki po nim do dziś miło wspominam. Downtown pełne jest wysokich wieżowców i szklanych budynków, lśniących w słońcu.
Pierwsze dwa tygodnie spędziłam na jego przedmieściach, pozostałe dwanaście w mniejszych  miasteczkach.
Na pewno znacie z filmów te piękne, spokojne osiedla - śliczne domki, podjazdy zastawione kilkoma samochodami i uprzejmi sąsiedzi. Ten obrazek wcale nie jest taki przerysowany jak mogłoby się wydawać.
Po Minnesocie beztrosko biegają jelonki, króliki i wiewiórki. Czmychają pomiędzy domami, skrywają się za krzakami w ogrodach, czy bawią się przy ulicy. Jeżdżąc rowerem, czułam się jak księżniczka Disneya. Zwłaszcza kiedy sobie śpiewałam.
Jednak zwierzęciem Minnesoty zdecydowanie jest... komar.
Ostatnio wspominałam, że w USA wszystko jest większe. I kiedy ja byłam w szoku, moi znajomi będący wcześniej w Teksasie, stwierdzili, że tam to dopiero "wszystko jest większe." Nie potrafię sobie tego wyobrazić, bo skoro piekarniki w Minnesocie byłyby w stanie mnie pomieścić, to jakie są te w Teksasie?
Na pewno wiecie, że różne rejony w Stanach są narażone na inne warunki pogodowe. Susze na południu, trzęsienia ziemi na zachodzie, a co jest w Minnesocie? Tornada. Nie macie pojęcia jaka byłam skołowana, kiedy się o tym dowiedziałam. "Jak to tornada? Tornada są w Teksasie!" No cóż. Okazało się, że w Minnesocie też. I to często. Nikt mnie o tym nie uprzedził. Na szczęście nie miałam okazji doświadczyć tego zjawiska, choć niejednokrotnie przy zmianie pogody mnie tym straszono. Mieszkańcy mówili "Uciekaj do domu, zbiera się na tornado." Skłamałabym, gdybym powiedziała, że się nie bałam, ale jak napisałam wcześniej, na straszeniu się skończyło. Byłam jednak w miejscach, gdzie pozostały widoczne ślady zniszczeń, które tornado po sobie pozostawiło. Sąsiedzi chętnie opowiadali mi liczne historie o swoich przeżyciach. Jeden pan z przejęciem mówił o tym, jak pewnego dnia obudził się rano i spostrzegł, że na ulicy brakuje jednego z domów. Okazało się, że w nocy porwało go tornado.
Mieszkańcy Minnesoty są świadomi zagrożenia, dlatego przezornie budują domy ze schronem w piwnicy. I tutaj należy wspomnieć, że te ich piwnice to są inne piwnice, niż w Polsce, inne nawet niż te z amerykańskich filmów, bo nie mówię tu o takich typowych piwnicach z horrorów albo z wielkimi piecami, jak w Home Alone. Piwnice w Minnesocie są prawie zawsze całkowicie przystosowane do zamieszkania, są po prostu piętrem -1. Byłam w domach, gdzie w piwnicy oprócz pralni znajdowała się kolejna łazienka, salon, sypialnie, gabinet, a nawet kuchnia. Miałam też okazję w nich mieszkać, ale o tym w którymś z następnych postów.
W Minnesocie bardzo często dostaje się alerty informujące o opadach gradu, tornada nie są więc jedynym zagrożeniem.
O Stanach krąży wiele stereotypów, jeden z nich dotyczy wagi. Oglądamy te przeróżne programy o ludziach z nadwagą, śledzimy ich walkę z odchudzaniem i dietami, wiemy jak niezdrowo się odżywiają, więc w naszych głowach tworzy się pewien wizerunek. Ten mój został nieco zachwiany, bo ludzie w Minnesocie wcale nie są tacy otyli. Jej mieszkańcy wstają bardzo wcześnie, prowadzą aktywny tryb życia, dużo ćwiczą, uprawiają sport i naprawdę o siebie dbają. Jasne, są wyjątki, ale uwierzcie mi, że Minnesota to naprawdę fit stan. W przeciwieństwie do Teksasu, w którym podobno wszystko jest większe - nawet ludzie. Minnesota jest bardziej pro active. Może dlatego, że mieszka tam sporo Europejczyków. Nie od dziś wiadomo, że USA to mieszanka kulturowa, byłam na osiedlach, gdzie mieszkali ludzie z Mołdawii, Kosowa, Białorusi, Somalii, Chin, Wietnamu, Indii, czy Hiszpanii. Miałam okazję spróbować ich narodowych dań i posłuchać o ich ojczyznach. Spotkałam też rodziny, które miały polskie korzenie i choć nie umiały słowa po polsku, dumnie wywieszały przed domem polską flagę. Spotkałam jednak dwie rodziny, które wyemigrowały prosto z kraju nad Wisłą i przyznam, że kiedy nagle miałam pokazywać im książki po polsku, to miałam spory problem, żeby się przestawić z angielskiego.
Polskich akcentów też jest całkiem sporo. Słyszałam o polskich sklepach, byłam nawet w polskim, katolickim kościele, na polskiej mszy.
To co bardzo mnie dziwiło i martwiło, to duży odsetek dzieci z autyzmem. Na jednym osiedlu potrafiłam spotkać po kilka takich rodzin. Stopień zaawansowania był różny, po niektórych dzieciach w ogóle nie dało się stwierdzić, że zmagają się z autyzmem, za to inne wymagały całodobowej opieki. Zaczęłam się zastanawiać, co jest tego przyczyną. Czy to coś w wodzie, w powietrzu, w chemicznym jedzeniu? Czy coś jest nie tak z Minnesotą? Może to przez jakieś tajemnicze promieniowanie? Potem dowiedziałam się, że w Minnesocie znajduje się najlepszy w całych Stanach ośrodek dla dzieci z autyzmem, w którym dodatkowo przeprowadzane są jakieś badania i rodziny z całego kraju przeprowadzają się do Minnesoty, żeby być bliżej. Nie znam szczegółów, opowiedziała mi o tym jedna mama, która pracowała z dziećmi chorującymi na autyzm.
Minnesota jest bardzo zaangażowana w sport i intensywnie kibicuje Vikingom. Minnesota Vikings to zawodowy zespół futbolu z siedzibą w Minneapolis. Ich barwy to fiolet, który dumnie powiewa na chorągwiach przed wieloma domami.
Mottem stanu jest "Minnesota nice." Jak to się przekłada na rzeczywistość? Powiem Wam, że nigdy wcześniej nie spotkałam tylu miłych i uprzejmych ludzi jak tam. "Hi, how are you?" wypowiadane jest na każdym kroku, ludzie machają do siebie, uśmiechają i zgadują. Są też niezwykle pomocni. Wszyscy zawsze chętnie oferowali mi podwózkę, wodę, skorzystanie z toalety, czy nawet jakiś przysmak. Spotkałam tam niezwykle ciepłe i kochane osoby, z którymi do dziś mam kontakt i bardzo za nimi tęsknię.