niedziela, 4 marca 2018

SW Rekrutacja: Spotkanie pierwsze

Tak jak zapowiadałam, opiszę proces rekrutacji do programu. Mam zamiar opierać się na własnych doświadczeniach i wspomnieniach.
Na prezentację poszłam z dwójką znajomych. Usiadłam w zapełnionej sali na wydziale ekonomii i przez mniej więcej pół godziny słuchałam prezentacji, w której brali udział studenci mojego uniwersytetu, a także Estończycy. Dowiedziałam się o programie wymiany dla studentów, którzy wyjeżdżają na lato do USA, by sprzedawać książki od drzwi do drzwi. Wizja chodzenia ludziom po domach jak akwizytor z odkurzaczem nie brzmiała zachęcająco, ale przekonywano nas, że to niezwykłe doświadczenie. Duże zarobki, możliwość podróży, obcowanie z językiem, nowymi ludźmi i kulturą Stanów. To wszystko bardzo mnie zachęcało, więc za namową Igi, koleżanki, która zaprosiła mnie na prezentację, umówiłam się na pierwsze spotkanie. Miało się ono odbyć dwa dni później, w czwartek. Z Estończykiem imieniem Karel. Stresowałam się rozmową po angielsku, ale byłam też niemożliwie podekscytowana.
Spotkaliśmy się w kawiarni, a cała nasza rozmowa trwała dosłownie dziesięć minut. Karel pytał o moje doświadczenie, o moje zainteresowania, o to co moi rodzice myślą o wyjeździe.  Objaśnił, że Southwestern Advantage to firma z siedzibą w Nashiville, która działa już od ponad stu pięćdziesięciu lat i zajmuje się sprzedażą książek edukacyjnych dla dzieci i młodzieży. Dla studentów to jak program wymiany. Ci mieszkający w USA wysyłani są do innych stanów, a my, z Europy jesteśmy porozrzucani po całym kraju, a wyjazd jest już pod koniec maja.
Pamiętam, że mówiłam szybko i dużo. Opowiadałam o swojej poprzedniej letniej pracy i o swoich kompetencjach. Musiałam wypaść ok, bo Karel kazał umówić się na spotkanie drugie, które miała poprowadzić Iga, bo jako, że to ona zaprosiła mnie na prezentację, to właśnie ona byłaby moją managerką, gdybym dostała się do programu. Dostałam też numery telefonu do dwójki studentów z Polski, do których miałam zadzwonić jeszcze tego samego dnia i porozmawiać o ich doświadczeniach z programem. Wciąż pamiętam jak się denerwowałam przed wykonaniem połączenia. Rozmowa przez telefon nie należy do moich ulubionych czynności, ale miało to być wyjście ze strefy komfortu.
Jak się później przekonałam, okazji na out of comfort zone było jeszcze wiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz